2025-03-09, Arena Gorzów... DZIEJE SIĘ!
Blisko czterogodzinna gala XTB KSW 104 w Arenie Gorzów przeszła do historii.
Po raz drugi Arena Gorzów gościła uczestników gali i po raz drugi zainteresowanie tym wydarzeniem było ogromne. Sprzedano wszystkie bilety, w obiekcie pojawiło się sześć tysięcy fanów różnych form walki.
Początkowo zaplanowano dziesięć pojedynków, ale już dzień wcześniej wiadomo było, że nie zobaczymy w akcji Romana Szymańskiego i Macieja Kazieczki. Powodem tego było niedopuszczenie tego pierwszego do zawodów przez ekipę medyczną. Stąd ostatecznie odbyło się dziewięć walk, choć poznaliśmy tylko ośmiu zwycięzców. Niektóre walki miały swoją zaskakującą historię., w klatce zawodnicy pozostawiły mnóstwo potu, chwilami pojawiała się krew, były też omdlenia i mnóstwo siniaków. Ale po kolei…
Gala rozpoczęła się bardzo ostrym wejściem, gdyż walczący na początek Marek Samociuk i Filip Stawowy nie oszczędzali się, skierowali w swoją stronę mnóstwo celnych ciosów i po walce wyglądali, jakby stoczyli nie trzyrundowy pojedynek (każda runda po 5 minut), ale przynajmniej dziesięciorundowy. Ostatecznie wygrał Samociuk i zrewanżował się rywalowi za porażkę w 2023 roku.
Krótko trwał, bo niespełna półtorej minuty pojedynek w kategorii średniej, w którym to Bartosz Kurek znokautował Damiana Mieczkowskiego i odniósł czwarte zwycięstwo w karierze.
Potem w klatce ujrzeliśmy zawodników rywalizujących w kategorii lekkiej. Bartłomiej Kopera walczył z Szymonem Karolczykiem. To była dobra, dynamiczna walka. Niejednogłośną decyzją sędziów wygrał Karolczyk (29-28, 28-29, 29-28).
Kolejną walką wieczoru był pojedynek w kategorii półciężkiej. Naprzeciw siebie stanęli Sergiusz Zając i Michał Dreczkowski. Pojedynek trwał niespełna rundę, gdyż ten pierwszy znokautował rywala i w nagrodę odebrał puchar za zwycięstwo.
Do niecodziennej sytuacji doszło podczas starcia w kategorii półciężkiej, w której rywalizowali Krzysztof Głowacki i Francuz Jordan Nandora. Zawodnicy ledwo weszli do oktagonu a sędziowie musieli najpierw przerwać, potem zakończyć pojedynek. Po ciosie Francuza w okolicę lewego oka Głowackiego Polak gwałtownie zaczął pocierać miejsce uderzenia. Potem był badany i lekarze nie dopuścili go do dalszej walki. Sędziowie zaś uznali, że doszło do przypadkowego trafienia kciukiem w oko i uznali oni walkę za niebyłą.
Wyrównany bój stoczyli także w wadze półciężkiej Maciej Różański i Bartosz Leśko. Faworytem wydawał się być ten pierwszy, ale Leśko zaprezentował ogromny hart ducha, walczył do końca i po korzystnym dla siebie werdykcie długo nie mógł uwierzyć w pokonanie silnego rywala.
Krótko trwała za to jedyna walka kobiet w kategorii słomkowej. Pochodząca z Trzemeszna Ewelina Woźniak tuż po pierwszym gongu ruszyła na swoją przeciwniczkę, Gruzinkę pochodzenia ukraińskiego Sofiię Bagishvili. Po ostrym ciosie młodsza o sześć lat od Polki rywalka znalazła się w parterze, a tam Woźniak już nie pozostawiła jej złudzeń i doprowadziła nawet do sytuacji, że Gruzinka na chwilę zemdlała. Wygrała więc przez techniczne poddanie.
Po walce Woźniak nie kryła zadowolenia, mówiąc, iż bardzo pieczołowicie przygotowywała się do tych zawodów i czuła, że jest w znakomitej formie. Szybko to potwierdziła.
Potem do klatki weszli Tymoteusz Łopaczyk i Oskar Szczepaniak. Walka zakończyła się jeszcze przed zakończeniem pierwszej rundy, kiedy to były dwukrotny mistrz Polski w amatorskim MMA powalił Szczepaniaka i wygrał przez techniczny nokaut.
Na zakończenie odbyła się walka wieczoru o tymczasowy pas kategorii średniej pomiędzy Piotrem Kuberskim i Tomaszem Romanowskim. Zdecydowanym faworytem był ten pierwszy, choć początkowo natrafił on na twardą ścianę ustawioną przez rywala. Nie trwało to jednak długo. Kuberski całkowicie zdominował trzecią rundę i pewnie zwyciężył przed czasem przed techniczny nokaut, dokładnie poddanie narożnika.
Robert Borowy
Zdjęcia: KSW
Z Markiem Samociukiem, uczestnikiem KSW w Arenie Gorzów, rozmawia Przemysław Dygas