2022-02-13, O tym się mówi
Mija 20 lat od zamknięcia Schodów Donikąd oraz pół wieku od ich wybudowania. No i od kilku dni już wiadomo, że symbol Gorzowa zostanie wyburzony.
- Zburzymy schody, ale wtedy, kiedy będziemy wiedzieli co dalej - tak oznajmił prezydent Jacek Wójcicki dla Gazety Lubuskiej. I niemal natychmiast doczekał się riposty tych, którzy nie chcą zmiany status quo w centrum, ale domagają się remontu miejsca, o którym niemal wszyscy myślą, że jest znakiem rozpoznawczym miasta. Ważnym, jak się okazuje.
Schody Donikąd powstały na początku lat 70. XX wieku. Dokładnie 7 września 1971 roku została wydana zgodna na budowę tej konstrukcji. W dziurawej pierzei ulicy Drzymały Schody zaprojektował poznański architekt Jędrzej Hubert. Oprócz Schodów na jego konto należy dopisać dom towarowy Kokos przy Starym Rynku - dziś miejsce znanej pizzerii oraz ciąg handlowy przy ul. Sikorskiego.
Kilkubiegowe, liczące 241 stopni schody, lekka konstrukcja, wyprowadzały na wzgórze będące częścią parku Siemiradzkiego. Miały prowadzić do Palmiarni takiej jak w Zielonej Górze, z kawiarnią. Z wielkich planów nic nie wyszło i Schody, których budowa trwała rok i dwa miesiące, bo zostały oddane 27 grudnia 1972 roku, ostatecznie prowadziły i prowadzą Donikąd, czyli na platformę widokową z naprawdę ciekawą panoramą miasta.
Wybudowała je nieistniejąca już gorzowska Przemysłówka. Budowa rozpoczęła się z wielkim rozmachem. Wykarczowano większość drzew. Jednak niestabilność podłoża oraz trudny dostęp do skarpy koparek i innego sprzętu spowodował, że prace postępowały powoli. Ciężki sprzęt ustawiono na specjalnych podestach, ale większość prac wykonywano ręcznie.
Schody wylewano na miejscu, chociaż część z nich montowana była z prefabrykatów w Stilonie i stamtąd przywożona na teren budowy. W roku 1972 Gazeta Gorzowska podawała - Budowa kawiarni i innych obiektów na górze parkowej jest przewidziana dopiero w późniejszym terminie, budowane więc schody obecnie będą prowadziły donikąd (...) będzie to etap przejściowy.
Po zakończeniu budowy gorzowianie przestraszyli się tego, co zobaczyli. Otóż konstrukcja została umieszczona na skarpie praktycznie ogołoconej z zieleni i wyglądało to koszmarnie. Po 1975 roku, kiedy Gorzów stał się miastem wojewódzkim, szczególną uwagę zwrócono na zieleń miejską, tym samym zainteresowano się "nagą" skarpą. Próbowano zasadzić rośliny ziemnozielone jednak one wysychały zanim zdążyły się ukorzenić. Zostawiono więc skarpę samą sobie. Jej zbocza dziko zarastać zaczął bez, akacja, cis, kolcowój oraz trawy.
W kwietniu 1995 roku na szczycie uczestnicy Diecezjalnych Dni Młodzieży ustawili drewniany krzyż. Padła również propozycja by z okazji 50-lecia administracji kościelnej stanął tam pomnik wdzięczności. Pomysł ks. kanonika Stanisława Garncarza został odrzucony przez ówczesnych radnych Unii Wolności i SLD.
Skarpa, jak skarpa, jakoś mocno ludzi nie bulwersowała. Krzyż natomiast tak. Stał się niemal natychmiast celem przeróżnych ataków. Padł on nawet pod ciosami siekiery. Jednak został ustawiony na nowo i stoi tam. Dziś już nie budzi żadnych uczuć. Gorzowianie się do niego przyzwyczaili.
Magistrat gorzowski od samego początku nosił się z zamiarem remontu i przywrócenia tego miejsca do życia. Choć tak naprawdę schody żyją. Mimo płotków i tabliczek z zakazami, ciągle trwa tam ruch. Latem pod nimi mieszkają bezdomni, wiecznie tam ktoś przesiaduje. Wystarczy się nimi przejść, aby odkryć mnóstwo potłuczonego szkła. Ale oficjalnie to miejsce jest wyłączone z życia.
Już w 2008 roku odbył się pierwszy konkurs na zagospodarowanie tego miejsca. Pomysły były więcej niż fantastyczne. Miłośników przyrody w mieście o ból głowy przyprawiały wizje schodów pancernych w typie i stylu przypominających Bulwar Zachodni. Oczywiście nic z tego nie wyszło, całość zakończyła się jedynie prezentacją pomysłów.
Potem własny projekt opracował znany gorzowski architekt Paweł Sierakowski. Miały być windy, szklane wrota do przyszłości i strumyk. Co wyszło - każdy widzi.
Ostatnią próbą odpowiedzi na pytanie - co dalej był konkurs architektoniczny z ubiegłego roku, w którym udział wzięli studenci Politechniki Poznańskiej. Też zaproponowali wizje z ograniczeniem zieleni, z jakimiś pancernymi, masywnymi rozwiązaniami. Ale i to nic nie przyniosło.
Aż tu nagle bomba....
Sytuacja nabrała dynamiki w ostatnich dniach, kiedy prezydent oznajmił, że schody zostaną wyburzone, działka zabudowana, ale ma nadzieję, że funkcja schodów jakoś tam jednak zostanie.
Miłośnicy Gorzowa nie pozostawili słów włodarza bez echa. W mediach społecznościowych zagotowało się od komentarzy. Pisane różnym językiem, niektóre pełne inwektyw nie dają złudzeń. Mieszkańcy nie chcą, aby akurat to miejsce zostało zmienione. Większość chce, aby schody wyremontować i przywrócić ich funkcję - prowadzenie Donikąd.
Co będzie dalej? Zobaczymy...
Renata Ochwat
Fot. Archiwum EG
PS. Korzystałam między innymi z profilu facebookowego Schodów Donikąd
W Gorzowie powstał komitet poparcia dr. Karola Nawrockiego na prezydenta Polski.