2024-12-12, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Ponoć paradna ulica miasta, ponoć szlak królewski. Ponoć to wszystko… A jak jest naprawdę?
Szłam wolnym krokiem do domu po dość pracowitym dniu. I nagle oko moje zobaczyło oto to – zawalony murek oporowy przy wejściu do dawno już zamkniętego klubu. Na Szlaku Królewskim to jest. Nie było ostatnio żadnych potężnych wichur, aby siły natury to uczyniły. Zatem musiała to być ludzka ręka. Nie dość, że miejsce okropne od lat, to teraz jeszcze bardziej okropne.
Zresztą cała ta kamienica wydaje się być zostawiona samej sobie. Masywny łańcuch na bramie, odrapane ściany i puste pomieszczenia. Wszystko to straszy i odstręcza.
Przyjrzałam się temu pierwszemu odcinkowi owego Szlaku. No i rozpacz oraz zgrzytanie zębów – bo ogląd wypada zwyczajnie okropnie.
Nie jest to żaden szlak królewski, ale po prostu dość zaniedbana ulica w centrum umierającego miasta. Ulica, na której nie ma niczego, co by przyciągało, a za chwilę stanie się jeszcze bardziej pusta, ale o tym następnym razem.
Zresztą jak się przyjrzeć całemu centrum, to raczej odpycha aniżeli przyciąga. Nawet te świąteczne dekoracje. Ślicznie wyglądają głogi oplecione niebieskim światłem. Po co było pomiędzy nimi wieszać te kiczowate zawijasy w mrugającymi lampkami udającym świeczki? Tworzy się tylko hałas w przestrzeni.
Centrum zostało porzucone i zapomniane. I coraz bardziej to widać.
A na poprawę nastroju – jaka piękna koincydencja cyfr 12.12.2024…. Mnie się podoba.
Renata Ochwat
Ps. Mija 460 lat od chwili, gdy do miasta przybyli wysłannicy z Paradyża, by zgodnie z umową lenną z 1372 r. odebrać daninę 12 funtów pieprzu; to pierwsza udokumentowana informacja o tej dorocznej od wieków powinności. I jest to moja najbardziej ulubiona opowieść o podatkach miejskich…
Dzwonki w necie, śnieg też w necie, ale kalendarz pokazuje – święta, święta. No co zrobić, albo się poddać, albo uciec.