2013-02-21, Trzy pytania do...
- Miniony rok, wbrew obawom i zapowiedziom, udało się wam zamknąć bez większej straty finansowej. Jak to było możliwe?
- Przede wszystkim mocno oszczędzaliśmy i racjonalnie wydatkowaliśmy posiadane zasoby finansowe. Renegocjowaliśmy kontrakty z artystami, robiliśmy tańsze, ale ciekawe koncerty na wysokim poziomie, na które chętnie przychodzili melomani. Ponadto zmuszeni byliśmy do ograniczenia zatrudnienia w administracji. Mniej wydaliśmy na promocję, bo można było ją zrobić taniej z takim samym skutkiem. No i zaoszczędziliśmy na prądzie, co wcale nie było takie trudne.
- Pojawiły się jednak pretensje, że z filharmonii, gdzie powinna królować muzyka poważna, robi pan dom kultury, w którym jest miejsce na wszystko. Chce pan zdominować, zmonopolizować gorzowską kulturę?
- Po pierwsze w CEA-FG zdecydowanie króluje muzyka poważna. Zwiększyliśmy ilość koncertów symfonicznych i skład osobowy muzyków orkiestry. Co do gorzowskiej kultury, to w żaden sposób nie da się jej zmonopolizować. Jest zbyt bogata, zbyt dużo ciekawych rzeczy się w niej dzieje. Mamy w Gorzowie znakomite instytucje z kreatywnymi dyrektorami i pracownikami, i świetnych animatorów, którzy naprawdę robią piękne rzeczy. Natomiast filharmonia, jako instytucja i określony obiekt, może i musi służyć gorzowskiej kulturze w pełnym zakresie swoich możliwości. Filharmonia jest zbyt droga w utrzymaniu, żeby otwierać ją tylko raz na dwa tygodnie na koncert muzyki poważnej. Stąd ta mnogość różnych działań w sferze kultury i sztuki, z których część organizowanych jest także przez podmioty zewnętrzne. Wszystko realizowane jest jednak z zapisami statutu CEA-FG.
- Skąd pomysł na Festiwal Muzyki Współczesnej, który właśnie trwa w filharmonii i zbiera całkiem niezłe recenzje?
- Wszyscy wiemy, że największym zainteresowaniem słuchaczy cieszy się muzyka już znana i lubiana, że łatwo przyciągnąć publiczność koncertami operowymi czy operetkowymi, muzyką klasyczną, romantyczną, jazzową czy popową. Mamy jednak większe ambicje, chcemy również być miejscem spotkań elity współczesnych twórców, ambitnych wykonawców i przedstawicieli środowiska akademickiego. Jestem przekonany, że dzięki temu zaistniejemy w ich świadomości. Staniemy się miejscem, że będą chcieli zawsze wracać. Po koncercie inauguracyjnym już wiem, że był to dobry i trafiony pomysł, a nasza instytucja została zauważona wśród elit artystycznych i w środowiskach twórczych, co bardzo nas cieszy i dobrze rokuje na przyszłość.
J. Del.
Trzy pytania do Aleksandry Bylinko - prezeski gorzowskiego oddziału Stowarzyszenia Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo