Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Prosto z miasta »
Damiana, Mirabeli, Wincentego , 27 września 2024

Skończyła się pewna epoka, odszedł Zbigniew Czarnuch

2024-09-22, Prosto z miasta

Dla każdego z nas ta sama noc – napisał wielki poeta rzymski Horacy. W tę wspólną noc właśnie odszedł Mistrz – Zbigniew Czarnuch.

medium_news_header_41427.jpg
Fot. Redakcja EG

Skończyła się pewna epoka. Doktor Maciej Dudziak, uczeń Zbigniewa Czarnucha napisał takie słowa:

„Koniec pewnego wieku, koniec pewnej historii. Arcyważnej i ponadprzeciętnej. Pan Zbigniew: Mistrz i ostatni Nowomarchijczyk”.

Wielki regionalista, mistrz, nauczyciel po ponad 94 latach odszedł na Niebieskie Łąki. Poszedł w tę noc, gdzie już niestety zebrał się areopag regionalistów, historyków, światłych i mądrych ludzi, którzy otwierali umysły i serca innych. Ostatni czas Jego życia nie należał do najlepszych. Ostatek Jego życia to straszny czas odchodzenia w bólu i chorobie.

Nie ma takich słów, które lepiej oddałyby słowa Ucznia o Mistrzu. Tych uczniów mistrza było zresztą bardzo wielu. Wszyscy regionaliści, wszyscy lokalni historycy uczyli się postrzegania tego świata, tu po II wojnie właśnie od Niego. To on był naszym Guru, naszym przewodnikiem, naszym…. Właściwie wszystkim. Bo wszystko, co się działo na pograniczu, a tyczyło nieprostej historii tych ziem, wzięło się od Niego i przez Niego będzie trwać.

Zbigniew Czarnuch, przesiedleniec na te ziemie, zaczynał swoje życie od komunizmu – sam o tym wiele razy mówił. Skuwał z zapałem neofity niemieckie ślady na kamienicach w Witnicy, aby po latach przywracać te znaki, choćby tylko symbolicznie. Potem jego poglądy i życie ewoluowały aż do wielkiego piewcy pojednania.

Harcerz, wychowawca, nauczyciel historii, propagator pojednania przez zrozumienie. Dzieło jego życia to ogromna księga. Pozostawił ogromną spuściznę – jego teksty, jego książki, jego artykuły krytyczne, jego…. To właściwie ogromna i niezwykle cenna, właściwie bezcenna biblioteka.

Miałam tę olbrzymią przyjemność, że znałam Zbigniewa osobiście, mało tego, byłam z nim po imieniu. Miałam niezwykłą przyjemność, ale i też zaszczyt niezwykły z Nim współpracować. Jeszcze w czasach harcerskich, ale tak naprawdę w czasach, kiedy na serio zajęłam się regionalizmem. Uczestniczyłam w Jego wyjazdach studyjnych po pograniczu, w konferencjach. Moje teksty znalazły się w kilku wydawnictwach sygnowanych Jego nazwiskiem. Dla mnie to był zaszczyt, przyjemność, wielkie uznanie z Jego strony, że uznał mnie za godną uczestnictwa w tym dziele.

Mnie zwyczajnie brakuje słów, aby napisać, co czuję. Nie wiem, jak teraz będzie wyglądało życie na pograniczu, kiedy znów będziemy rozmawiać i się spotykać w regionalistycznym kółku. Bo kiedy wybuchały spory, jakieś dyskusje, próbowaliśmy osiągać czasem nieosiągalny pozornie konsensus, zawsze instancją ostateczną było zdanie Zbigniewa Czarnucha. Jeździliśmy do Witnicy na Jego spotkania, szwendaliśmy się po pograniczu pod Jego kierunkiem, był dla nas Mistrzem. Czasem trudnym, kiedy burczał, że to nie tak, że idziemy błędną ścieżką, ale zawsze był instancją ostateczną.

Tak na szybko, w tym szoku po tej straszliwej dla nas, dla mnie informacji, w głowie wyświetlają mnie się tysiące momentów spotkań ze Zbigniewem. Niektóre anegdotyczne, zabawne, bo choć był Mistrzem, to jednak zdarzały się nam sytuacje niekiedy zabawne czy wręcz komiczne, kiedy jeździliśmy po pograniczu choćby śladami hut szkła, które zaprzestały działalności na przełomie XVIII i XIX wieku. Potrafiliśmy szukać tych śladów w szczerym polu czy na klepisku na skrzyżowaniu w jakiejś wsi, gdzie ludzie patrzyli na nas jak na wariatów. Ale skoro Zbigniew mówił, że to tu, to tam jechaliśmy, słuchaliśmy historycznego wywodu i czuliśmy się dobrze. Były sytuacje ważne, jak choćby spotkania z tuzami niemieckiej kultury, kiedy patrzyliśmy na Zbigniewa, który znakomicie potrafił pogodzić polskie i niemieckie interesy.

Mało kto pamięta, że Zbigniew nauczył się niemieckiego sam, jako dorosły człowiek, który nagle zrozumiał, że tak trzeba. Aby zrozumieć i pojąć oraz dojść do pojednania, trzeba poznać język drugiej strony.

Wielki rzymski poeta Horacy napisał - Exegi monumentum aere perennius, Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu. Ze słowa ów pomnik. Taki pomnik zostawił po sobie Zbigniew Czarnuch.

Zbigniew, Mistrzu, nigdy Cię nie zapomnę i zawsze będę tęsknić do naszych spotkań. Zawsze.

Renata Ochwat

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x