2012-04-30, Dom i ogród
Rozmowa z Tadeuszem Pintalem z Centrum Ogrodniczego Plant Garden w Gorzowie
- Wiosnę mamy już w pełni i chyba świetnie się pan czuje w swoim zielonym królestwie?
- Nie może być inaczej. Wiosną przecież budzi się życie. Budzą się rośliny, zwierzęta i ludzie również odczuwają przypływ energii, czują, że czas najwyższy otrząsnąć się ze snu zimowego i wyjść z rozmachem, pozytywnym myśleniem naprzeciw rzeczywistości.
- I nie wstydzi się pan przyznać, że kocha zieleń, kwiaty, krzewy, drzewa…
- Ja się tym wręcz chlubię, że kocham naturę. Nie można żyć obok natury. Człowiek jest jej cząstką i nie może bez niej normalnie funkcjonować. I tylko od nas zależy jak na nią oddziałujemy – pozytywnie czy negatywnie. A natura w swojej niezależności i złożoności, przy naszym dobrym udziale, potrafi się odwdzięczyć.
- Skąd się to u pana wzięło ?
- Z pochodzenia i urodzenia. Jestem dzieckiem Zamojszczyzny. Tam przyroda ma szczególne znaczenie, ludzie mają nieco inny stosunek do przyrody. Jest po prostu więcej poszanowania i oddania dla natury. Tam odpowiedzialne i przyjazne zachowania wobec przyrody są czymś naturalnym.
- To kim pan jest z wykształcenia, z zawodu?
- Jestem inżynierem rolnikiem, a konkretnie ogrodnikiem.
- I z miłości, pasji i wykształcenia dało się zrobić niezły biznes?
- Interes jak interes, ale kawał dobrej roboty zrobiliśmy. Dla siebie, dla potomnych i mieszkańców miasta oraz okolic.
- W każdym razie ruch w interesie jest ogromny…
- I bardzo dobrze, choć mógłby być jeszcze większy. I dążymy do tego, by były ku temu powody – zwiększając ofertę i możliwości naszego centrum.
- Czy gorzowianie kochają zieleń?
- Tak, zdecydowanie tak. Ludzie wkładają coraz więcej czasu i serca w uprawę kwiatów, krzewów czy drzew.
- Ile w tym zwyczajnej mody, a ile autentycznej potrzeby wynikającej ze świadomości, że zieleń to nasze życie, które na dodatek może się toczyć w pięknym otoczeniu?
- Już chyba większość z nas podchodzi do natury z troską i sercem podchodzi z przekonaniem a nie kieruje się snobizmem. Z roku na rok coraz bardziej robimy to dla siebie a nie na pokaz.
- To co jest modne tej wiosny w ogrodach, ogródkach i na balkonach?
- Trudno coś konkretnego wskazać. Uważam, ze coraz bardziej wchodzimy w byliny, które są mniej kłopotliwe w uprawie. Rośliny jednoroczne wymagają jednak częstego sadzenia, troskliwszej pielęgnacji, a my jednak jesteśmy coraz bardziej zabiegani, zmęczeni…
- Wczesną wiosną królowały nieśmiertelne bratki, prymulki…
- I tak powinno być, bo to są pierwsze wiosenne kwiatki, które ożywczo działają na nasze zmysły. One dają szybki efekt wiosny, choć raczej krótkotrwały.
- Ma pan jakieś swoje ulubione rośliny?
- Tak, oczywiście, jest ich bardzo wiele, ale powiem o kilku. Najpierw krzew, świdośliwa amerlandzka. Pięknie kwitnie, obficie owocuje a owoce są niesamowicie smaczne i zdrowe. I nie wymaga przy tym troskliwej pielęgnacji. Uwielbiam borówki amerykańskie, jagody kamczackie, które cieszą i oko, i podniebienie. A z roślin typowo ozdobnych bardzo podobają mi się magnolie z pięknymi kwiatami, forsycje z delikatnym żółtym kwieciem, które oznajmia światu, ze wiosna nadeszła…
- O co pytają najczęściej klienci?
- Przede wszystkim szukają porady, której nie znajdują w marketach z roślinami. Pytają jak sadzić, jak uprawiać, jak dopasować rośliny do swojego ogrodu i czasu, jaki mogą im poświęcić.
- Jakie błędy najczęściej popełniamy przy zakupie i hodowli roślin?
- Takim grzechem głównym jest kupowanie roślin w przypadkowych miejscach, gdzie nie wiemy na jakim podłożu jest posadzona, czy nie ma chorób, jakie ma wymagania. I często cieszymy się, ze tanio kupiliśmy, a wychodzi drogo, bo roślina choruje, zaraża inne i wychodzi sama strata. Często też dokonujemy przypadkowego wyboru rośliny i miejsca, w którym ją sadzimy, a później jesteśmy zdziwieni, że nie rośnie, choruje. Każda roślina ma inne, indywidualne wymagania, jeżeli chodzi o podłoże, nasłonecznienie, nawożenie i podlewanie. Ważny jest kierunek wiatru, przeciągi. Magnolia, przykładowo, nie może rosnąć – podobnie jak wszystkie inne krzewy i drzewa nie zrzucające liści na zimę - w przeciągach, bo dochodzi wówczas do tzw. wysmalenia. Wiatr otrząsa wilgoć z liści, zaczynają słabnąć, chorować i są z nimi problemy. Zapominamy także o tym, żeby przez cały rok podlewać iglaki, wrzosowate, azalie - nawet zima, kiedy nie ma mrozu. I nigdy nie można nawozić czy podlewać na zapas. Podlewanie powinno być jak toasty – krótkie, ale częste.
- Na swój prywatny użytek, koło domu, hoduje pan jakieś ciekawe rośliny?
- Oj, bardzo wiele i co jakiś czas część z nich wymieniam. Jedną z takich ulubionych jest cytrynowiec chiński. To pnącze, które jest i piękne, i wielce użyteczne. Lubi słońce, dużo słońca. Wysrebrzone latem liście są ozdobą ogrodu, a wieczorami wydzielają kofeinę – wystarczy przeżuć kilka liści i działa jak kubek dobrej kawy. Ponadto z liści i kłączy robi się wspaniałe nalewki. Owoce, wielkości fasoli, mają wyjątkowo dużo soli mineralnych i witamin.
- Dziękuje za rozmowę.
Rozmawiał: Jan Delijewski