2024-10-13, Sport
Na piąty w tym sezonie mecz w PlusLidze siatkarze Cuprum Stilonu Gorzów wybrali się do Nysy.
Spoglądając w tabelę przed tym spotkaniem wielu od razu wskazałoby na faworyta gorzowski zespół, mający po czterech występach osiem punktów, ale jak już wnikliwie byśmy analizowali obecną postawę Stali Nysy szybko byśmy zauważyli, że ten zespół dopiero się rozkręca po trudnym dla siebie czasie… powodzi. Kiedy wszyscy już szykowali się do ligowej batalii nysanie walczyli z wielką wodą, walczyli o uratowanie własnego dobytku, walczyli o zdrowie i życie swoich mieszkańców.
Stal jeszcze nie rozegrała meczu z pierwszej kolejki z Asseco Resovią, choć – jak pamiętamy – była już na miejscu, ale w ostatniej chwili pojedynek ten odwołano, żeby siatkarze mogli jak najszybciej powrócić do domów. Tym samym drużyna sezon rozpoczęła od wyjazdu do Katowic, gdzie zresztą wygrała 3:0. Potem przyszły przegrane wyjazdowe spotkania z Projektem w Warszawie (1:3) i z Indykpolem w Olsztynie (0:3). Dla czterokrotnych medalistów mistrzostw Polski potyczka ze Stilonem była dopiero pierwszą w domowej hali, dlatego wszyscy byli ciekawi, jaką zaprezentują oni dyspozycję przed własnymi kibicami.
Początek spotkania w Nysie był wyrównany, ale w pewnym momencie gospodarze ustawili tak szczelny blok, że nasi siatkarze robili co mogli, ale nie dawali radę się przebić przez nyski mur i gospodarze odskoczyli na kilkupunktowe prowadzenie, którego już nie oddali do końca inauguracyjnego seta. Blok w całym meczem był wielkim atutem gospodarzy, tym elementem gry zdobyli oni 16 punktów i zaliczyli 10 wybloków. Dla porównania Stilon miał tylko pięć punktowych bloków i 18 wybloków.
Inaczej zaczęła się druga partia. Gorzowianie już po pięciu akcjach wypracowali sobie trzypunktowe prowadzenie (4:1) i do połowy seta bardzo się pilnowali, żeby nie tracić głupio punktów. Gospodarze w pewnej chwili nie dotrzymali kroku i od stanu 10:8 dla Stilonu wręcz się rozsypali. Po kilku minutach goście prowadził już 22:11, pewnie wygrywając tego seta do 14 po zepsutej zagrywce Marokańczyka Zouheir El Graoui.
Po krótkiej przerwie zespoły powróciły na parkiet i tym razem częściej w początek fazie seta na prowadzeniu byli miejscowi, ale gra toczyła się ,,punkt za punkt’’. Niestety, od stanu 11:11 gorzowianie ponownie mieli duże trudności z przebiciem się przez blok gospodarzy, sami też dodatkowo psuli przyjęcie. Nysanie zdobyli pięć punktów z rzędu i było 16:11. Stilon szybko jednak zaczął odrabiać, doszedł do jednego punktu straty, ale miał ogromne problemy z własną zagrywką. To była ich pięta achillesowa w tym spotkaniu, bo w sumie zepsuli 24 zagrywki, ale z drugiej strony mieli aż 15 asów, co pokazuje, że trener Andrzej Kowal zapalił zawodnikom zielone światło i ci mocno ryzykowali w polu zagrywki. Gospodarze ostatecznie wygrali trzeciego seta 25:22. Szkoda, bo ta partia ewidentnie była w zasięgu naszego zespołu.
Rozpędzeni gospodarze od prowadzenia 2:0 rozpoczęli czwartą odsłonę. I bardzo długo prowadzili, gorzowianie czasami doprowadzali do remisu, by znowu tracić 1-2 punkty. Przełom nastąpił przy stanie 21:19 dla Stali. Stilonowcy dzięki skutecznym atakom zdobyli cztery punkty z rzędu i już nie pozwoli miejscowym na powrót na prowadzenie. Ostatecznie wygrali tego seta po świetnym ataku Seweryna Lipińskiego. Najważniejsze jednak, że wreszcie rytm gry złapał najlepszy atakujący gorzowian Chizoba Neves (na zdjęciu poniżej). Nie tylko zaczął skutecznie atakować, ale w wążnych chwilach imponował skuteczną zagrywką.
Tie-break zaczął się lepiej dla gospodarzy, którzy prowadzili 3:1, ale kolejne trzy akcje były po myśli naszych siatkarzy, którzy wyszli na prowadzenie 4:3 i już do końca meczu nie pozwolili stalowcom odzyskać prowadzenia. Od stanu 7:7 cztery piłki wygrali gorzowianie, potem trzykrotnie cieszyli się gospodarze. Przy stanie 11:9 mieliśmy dużą kontrowersję związaną z decyzją sędziego, który przyznał miejscowym dziesiąty punkt, choć w powtórkach było widać, że gra powinna być kontynuowana, bo goście nie zrobili żadnego błędu.
Gorzowianie mocno się zdenerwowali, ale nie wpłynęło to na ich koncentrację w końcowych akcjach i ostatecznie po ataku Kamila Kwasowskiego wygrali tą partię 15:13, a całe spotkanie 3:2. To pierwsze w tym sezonie wyjazdowe punkty naszej ekipy. Graczem meczu został uznany Robert Taht, który grał na 83-procentowej skuteczności w ataku i w sumie zdobył 21 punktów w całym meczu, ale na wyróżnienie zasłużyła cała gorzowska drużyna. Była ona lepsza od gospodarzy i wygrała w pełni zasłużenie.
A już we wtorek, 15 paźziernika o godiznie 17.30 gorzowianie zagrają w Kędzierzynie-Koźle. Emocje gwarantowane, choć rywal z bardzo wysokiej półki.
Robert Borowy
Fot. PlusLiga
PSG STAL NYSA - CUPRUM STILON GORZÓW 2:3 (25:19, 14:25, 25:22, 23:25, 13:15)
W pierwszym meczu rundy rewanżowej szczypiorniści Rajbudu Stali Gorzów zmierzą się z SMS ZPRP Kielce.