2020-11-06 08:44:52, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,
Dialog podsłuchany na ulicy. To rozmowa dwóch starszych panów:
- Nie idzie wytrzymać tego siedzenia w domu, już dostaję na głowę – mówi jeden.
Odpowiada drugi – Ale ty chociaż masz do kogo się odezwać.
Ta wymiana zdań pokazuje problem, którego zdaje się nie dostrzegać premier Morawiecki w swoich przydługich tyradach, gdy opowiada o sukcesach polskiego rządu w walce z pandemią, o zagrożeniach dla naszej gospodarki, o kolejnych restrykcjach i zamknięciach, o groźbie „narodowej kwarantanny” (dlaczego u nas wszystko musi być narodowe). Natomiast ani zająknięcia na temat społecznych skutków postępującego lockdownu. Żadnej refleksji nad szkolną dziatwą pozbawioną kontaktu z rówieśnikami. Jak bowiem młodzi ludzie mają zdobywać umiejętności życia w społeczności, gdy większość czasu spędzają przed ekranami komputerów. Co z nich wyrośnie, czy będziemy mieli pokolenie sobków i egoistów z mocno poranioną psychiką. Czy nie zabraknie pomysłu jak odzyskać stracony czas. W tej sytuacji mniej ważne wydają się być wątpliwości co do jakości kształcenia edukacji zdalnej.
Czy nie tracą czasu nasi seniorzy, którzy przecież nie mają go zbyt wiele przed sobą. Zamiast korzystać z uroków życia i tak przecież mocno ograniczonych rozmaitymi dolegliwościami i fizycznymi defektami, albo najzwyczajniej brakiem pieniędzy, zmusza się ich do siedzenia w domu, bo to przecież grupa ryzyka. Ani słowa o jakiejkolwiek formie wsparcia psychologicznego, siedź drogi seniorze w domu i oglądaj telewizję, najlepiej narodową z jedynie słusznym przekazem. Nawet ulubione zajęcie polskich emerytów, czyli pogaduszki z rówieśnikami w kolejce do lekarza, też są niemożliwe, bo przychodnie pozamykane.
Najwyższy czas by w strategii walki z pandemią i jej skutkami uwzględnić nie tylko zamiary dotyczące uzdrawiania gospodarki, ale i ogólnonarodową psychoterapię, bo kiedy już wreszcie wszyscy zostaniemy zaszczepieni (premier MM obiecuje, ze powszechne szczepienia przeciwko koronawirusowi zacznie się już w styczniu, ale mało kto mu wierzy, bo swoim wcześniejszym mijaniem się z prawdą stracił całkowicie wiarygodność) okaże się, że wielu z nas będzie tego wymagać, gdyż wyjdziemy z tego nieszczęścia całkiem odmienieni. I nie będą to zmiany na lepsze.
Poza tym trzeba będzie nauczyć się ponownie zapomnianych nawyków i postępowań. W kinie nie byłem od marca, przywrócono co prawda na chwilę możliwość odwiedzania bibliotek i księgarni, ale teraz pozostanie chyba wyłącznie Legimi. O spotkaniach autorskich, w których z wielką przyjemnością kiedyś uczestniczyłem też trzeba zapomnieć nie wiadomo na jak długo. Pozostają wyłącznie spotkania z pisarzami i twórcami on-line, bo właśnie odkryłem, że wydawnictwo Czarne (moim zdaniem bodaj najlepsza polska oficyna specjalizująca się w szeroko pojętej literaturze faktu) proponuje internetowe relacje ze spotkań ze swoimi autorami. Internet okazuje się w dzisiejszych czasach najlepszych i najskuteczniejszym lekiem na wszelkie dolegliwości spowodowane pandemią. Netflix, Youtube, FB, rozmaite memy złośliwie i trafnie komentujące naszą rzeczywistość mogą jedynie je łagodzić, albowiem wirtualny świat na pewno nie zastąpi realnego. Więc choć bardzo już tęsknię za normalnością, to także trochę się jej obawiam, bo powrót do niej nie będzie ani łatwy, ani prosty.