2020-01-14 13:17:40, Autor: Jerzy Kułaczkowski | Kategorie: Miasto,
Taka sytuacja. Spokojne, późne popołudnie. Pukanie do drzwi, za którymi stoi pani, w której rozpoznaję kierowniczkę rejonu Spółdzielni Staszica. Mocno spłoszona oznajmia, że przynosi bardzo złą wiadomość. Pewnie się obawia, że jak to kiedyś bywało, gdy posłańców przynoszących złe wieści skracano o głowę i tu czeka ją co najmniej awantura. Okazuje się bowiem, że dosłownie za dwa dni mieszkańcy naszego bloku zostaną pozbawieni dostaw gazu, co oznacza brak możliwości normalnego funkcjonowania, jako że większość mieszkań wyposażonych jest w kuchenki gazowe. Powodem przerwania dostaw gazu jest fatalny stan techniczny instalacji gazowej w bloku, który stanowi realne zagrożenie dla zamieszkujących go ludzi. Niemożliwe jest według władz spółdzielni doprowadzenie tej instalacji do stanu zapewniającego jej normalne i bezpieczne użytkowanie. Stąd decyzja: odcinamy dostawy gazu, mieszkańcom wypożyczamy jakieś najprostsze kuchenki gazowe i problem z głowy. Niby tak, tyle tylko, że przy tej okazji rodzi się sporo wątpliwości.
Po pierwsze, dlaczego tę decyzję podjęto w takim nagłym trybie. Czy to oznacza, że dotychczas mieszkańcy osiedla żyli w błogiej nieświadomości niebezpieczeństwa, jakie na nich czyha? Czy instalacja gazowa była sprawdzana pod względem jej stanu, a nie tylko ewentualnych nieszczelności?
Po drugie, dlaczego przyjęte rozwiązanie idzie po najmniejszej linii oporu, a jego skutki są przerzucone na niczemu niewinnych spółdzielców? Czy nie jest to kolejny dowód na wyznawaną od lat przez Zarząd Spółdzielni filozofii „niedasizmu”? Otóż bowiem każdy choć odrobinę trudniejszy problem zgłaszany przez mieszkańców zarząd kwituje odpowiedzią „nie da się”. Brakuje miejsc parkingowych – „nie da się”. Postulat stworzenia strony internetowej dla ułatwienia komunikacji z mieszkańcami oddalany jest znanym zwrotem „nie da się”. Przez lata słyszeliśmy, że „nie da się” zlikwidować piecyków gazowych w łazienkach, mimo że zdarzały się wcale nierzadkie przypadki zatruć dwutlenkiem węgla, by nagle bez większych kłopotów i trudności tę operację szybko i bezboleśnie przeprowadzić. Przed blokami postawiono nieestetyczne i cuchnące latem zestawy kontenerów na śmieci, zamiast poszukać mniej dolegliwych rozwiązań, bo „się nie da”. Poprawić estetykę i funkcjonalność paskudnych boksów w piwnicach bloków - „nie da się”.
W tych działaniach zarząd już dawno stracił poczucie zwykłej przyzwoitości, okopując się na swych obronnych pozycjach przed spółdzielcami, którzy ciągle czegoś chcą, zamiast wyprzedzać ich postulaty i sami z siebie rozpoznawać i rozwiązywać problemy. Dziś możemy oczekiwać wyłącznie uzasadnień dlaczego się nie da.
Osiedla Staszica starzeje się razem z jego mieszkańcami. Oznacza to, że postawione w latach siedemdziesiątych bloki będą z roku na rok wymagać coraz większych nakładów finansowych nie tylko na niezbędne remonty, ale i na bieżące utrzymanie. Każde zaniedbanie w tym względzie będzie skutkowało w przyszłości tym, że zamiast wydać w odpowiednim momencie niewielkie pieniądze, w sytuacjach alarmowych trzeba będzie wydać wielokrotnie więcej. Chyba, że gdy skorodują rury wodociągowe zarząd wykopie na osiedlu studnie, a spółdzielców wyposaży w konewki do noszenia wody. Sprawa jednak jest zbyt poważna, żeby sobie z tego dworować. Kwestia gazu w blokach to znaczący sygnał, być może tykającej bomby. Czy jedynej, nie wiem.
Zarząd spółdzielni Staszica do perfekcji opanował metodę kręcenia psem za pomocą ogona. Będąc kilkakrotnie na zebraniach spółdzielczych przekonałem się jak sprawnie i zgodnie z oczekiwaniem władz spółdzielni wybierana jest jej rada nadzorcza. Jej skład gwarantuje pełne bezpieczeństwo członkom zarządu, który już od ładnych kilkunastu lat nabierają doświadczenia w sprawowaniu swych funkcji, wpadając w nieuniknione koleiny rutyny i przyzwyczajeń, nie zauważając, że Osiedle Staszica potrzebuje dynamicznych i nowoczesnych menadżerów, a nie osób, które już dawno nabrały praw emerytalnych. A póki co, to za czynsze jedne z najwyższych w mieście otrzymujemy produkt wątpliwej jakości.