2017-08-17, Prosto z miasta
Lwowskie Orlątko, polski pilot w bitwie o Anglię, wirtuoz akrobatyki - tak o Jerzym Bajanie piszą źródła. No i ta niezwykła postać patronuje małej uliczce nieopodal stadionu Stilonu.
Przy ulicy Jerzego Bajana stoi kilka bloków, trochę domów, nie ma za bardzo nic interesującego poza niezwykłym patronem, którego życiorys nadaje się na film sensacyjny i to bez większych przeróbek. Ze świecą bowiem szukać trzeba pilota, który latał na myśliwcu z hakiem zamiast utraconej lewej dłoni.
Od Orlęcia do akrobaty
Przyszły pilot urodził się 4 maja 1901 roku we Lwowie w rodzinie, gdzie nie było specjalnie tradycji lotniczych. Zresztą gwoli prawdy, w tamtych czasach mówić o lotnictwie jako takim byłoby historyczną nieprawdą. Ojciec przyszłego bohatera przestworzy był architektem. I choć Jerzy Bajan urodził się we Lwowie, to jednak nauki pobierał w oddalonym o około 130 km Stanisławowie, dziś Iwano-Frankiwsku.
Kiedy w 1918 roku szczęśliwie zakończyła się I wojna, Jerzy Bajan wstąpił do organizującego się Wojska Polskiego. Ale Lwów nie długo cieszył się wolnością. Rozpoczęła się wojna polsko-ukraińska, a Jerzy Bajan walczył o wolność ukochanego miasta jako jedno z Orląt.
Potem przyszło mu walczyć w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku już jako żołnierz piechoty. Ale nie został w tej formacji. W 1922 roku przeniósł się do lotnictwa. I mimo kłopotów ze zdrowiem skończył Oficerską Szkołę Lotniczą w Grudziądzu.
Został awansowany do stopnia porucznika ze starszeństwem z 1 czerwca 1920. Przeszedł przez kilka jednostek, aby ostatecznie służyć 2 Pułku Lotniczym w Krakowie w 122 Eskadrze Myśliwskiej. I tu zaczyna się jego niezwykła kariera jako akrobaty.
Cyrk Bajana, czyli figura nie do podrobienia
To właśnie Jerzy Bajan wraz z Karolem Pniakiem i kapralem Mackiem (źródła zagubiły imię) stworzył grupę akrobacji zespołowej. To on wykonywali figury na trzech samolotach połączonych ze sobą sznurami podczas lotu. To był ten słynny Cyrk bajana albo Trójka Bajana. Zdaniem historyków, było to duże zadanie, niekiedy balansujące na granicy bezpieczeństwa. Ale nie było nikogo, kto by się tą figurą nie zachwycił.
Równolegle z akrobacją powietrzną Jerzego Bajana pociągnęły zawody lotnicze. Wybierał najtrudniejsze zadania, najtrudniejsze Challange. Znów balansował na niebezpiecznie napiętej granicy między odwagą a straceńczą brawurą.
Dość przytoczyć anegdotkę, że kiedy podczas skrajnie trudnego Challengu w maju 1933 roku, który kończył się zlotem gwiaździstym w Wiedniu, Jerzy Bajan przeleciał rekordową trasę Warszawa – Charków – Leningrad – Wiedeń i zajął I miejsce. Ale podczas tych samych zawodów, już podczas Lotu Alpejskiego na starcie w Treibach samolot Bajana został zdmuchnięty przez wiatr. Maszyna spadła na drzewa i się zapaliła. Jednak kapitanowi i drugiemu oficerowi nic się nie stało. Zdążyli się katapultować.
Tuż przed wojną i po jej wybuchu
Mimo awanturniczych przygód Jerzy Bajan robił karierę w armii, awansował, był szefem wyszkolenia swojej macierzystej uczelni w Grudziądzu. Na tygodnie przed wybuchem II wojny, bo 15 czerwca 1939 roku został komendantem polskiego Oksfordu lotniczego, czyli Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie.
Dzień po wybuchu wojny Jerzy Bajan zostaje ciężko ranny. Odłamek trafia go w lewą rękę. I słynny akrobata lotniczy, nieustraszony pilot traci w niej władzę.
Mimo ran Jerzy Bajan nie rezygnuje z walki. W 1940 roku w grupie polskich pilotów trafia do Francji, a potem do Wielkiej Brytanii, gdzie zaczynaj się kolejne przygody jego życia.
Z hakiem w przestworza
Wydawać by się mogło, że utrata władzy w lewej ręce na zawsze już usadzi niespokojnego ducha na ziemi. I początkowo tak było. Jerzy Bajan pełnił jakieś funkcje sztabowe na angielskich lotniskach. Ale szybko mu się to znudziło. I zrobił sobie specjalny hak, dzięki któremu mógł wrócić znów w przestworza. Latał w 316 Dywizjonie Myśliwskim. Tak go wspominał na falach Radia Wolna Europa Aleksander Gabaszewicz, dowódca Dywizjonu 316: „Bajan, starszy od pozostałych pilotów o 10-15 lat wykazał, że jest nie tylko pilotem wyczynowym, ale też niezmiernie wartościowym pilotem bojowym. Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że on był przykładem dla nas, a nie my dla niego. Jerzy Bajan latał zawsze w moim kluczu z numerem 2, jego zadaniem było ochranianie dowódcy. To był mój dowód zaufania do niego”.
Od 1 czerwca 1943 roku, czyli po śmierci Stefana Pawlikowskiego został polskim oficerem łącznikowym w sztabie dowództwa lotnictwa myśliwskiego (RAF Fighter Command). Stanowisko to – faktycznie dowódcy polskiego lotnictwa myśliwskiego, pełnił do końca istnienia tej funkcji. Uzyskał w tym czasie awans do stopnia pułkownika.
W czasie II wojny światowej wykonał łącznie 28 lotów bojowych i cztery operacyjne, za co odznaczony został dwukrotnie Krzyżem Walecznych.
Po wojnie emigracja
Po wojnie pozostał na emigracji w Londynie i jak wielu polskich żołnierzy, którzy tam zostali, utrzymywał się z renty. Działał w Stowarzyszeniu Lotników Polskich w Wielkiej Brytanii. Był nawet przez pewien okres jego prezesem, następnie przewodniczącym Komitetu Wykonawczego Stowarzyszenia. Komisja pod jego kierownictwem opracowała listę zestrzeleń polskich lotników podczas II wojny światowej, znaną następnie jako „lista Bajana”. Został powołany do składu emigracyjnej Kapituły Orderu Odrodzenia Polski, 10 kwietnia 1961 wybrany Skarbnikiem tego gremium. Był też współorganizatorem Polskiego Klubu Szybowcowego w Lasham. 21 grudnia 1953 został powołany przez prezydenta RP na uchodźstwie do składu Głównej Komisji Rozjemczej.
Pod koniec życia cierpiał na chorobę Parkinsona. Zmarł 27 czerwca 1967 roku w Londynie i tam jest pochowany.
Roch
Fot. Wolne zasoby wiki
Korzystałam między innymi z http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1434729,Jerzy-Bajan-wirtuoz-pilotazu-ktory-zwyciezyl-wlasne-ograniczenia
Znała wszystkich, wszyscy ją znali. Lubiła stawiać piątki. Była delikatna, krucha i uparta. Jak wymyśliła festiwal, to go zrobiła. I każdy z uśmiechem jej pomagał.